poniedziałek, 4 marca 2013

Starbucks. Sztuka wyciągania wniosków z porażek, czyli rewolucyjny przepis Schulza na wielki sukces.

Tytuł: Starbucks. Sztuka wyciągania wniosków z porażek, czyli rewolucyjny przepis Schulza na wielki sukces.

Autor: Howard Schultz/Joanne Gordon

Tłumaczenie: Mariusz Gądek

Liczba stron: 312

Wydawnictwo: ZNAK 


Howarda Schultza, dyrektora generalnego i prezesa Starbucks'a, poznałem przypadkiem. W książce o Stevie Jobsie. Mało o kim Jobs wyrażał się z takim uznaniem jak o Schultzu. Jak dla mnie, nie potrzeba było większej rekomendacji i zachęty, żeby poszukać informacji na temat tego człowieka. Tak właśnie trafiłem na książkę "Starbucks. Sztuka wyciągania wniosków z porażek, czyli rewolucyjny przepis Schultza na wielki sukces".

Do tej pory kawę traktowałem jak środek zapobiegający ciężkiemu opadaniu powiek i powodujący szybką pobudkę. Kiedy przeczytałem jak do kawy podchodzi Schultz, zrobiło mi się głupio. Nie wiedziałem, że do ziaren kawy można podchodzić z taką pieczołowitością i dbałością widząc w każdym małym ziarnie zaklętą historię.

Howard Schultz to niewątpliwie ojciec sukcesu Starbucksa. Jak to ojciec, w pewnym momencie zostawił dziecko obserwując z boku, jak sobie radzi w dorosłym życiu. W książce poznajemy go w chwili, kiedy Starbucks zaczyna traci pozycję lidera w sprzedaży detalicznej kawy. Akcje tej firmy tracą na wartości, a w firmie zaczynają więcej znaczyć słupki sprzedaży niż jakość podawanego espresso. Obrazuje to sytuacja, w której w kawiarniach Starbucksa bardziej zaczyna czuć zapach przypalonego sera niż świeżo zaparzonej kawy... Howard nie potrafi dłużej znieść tego, że w jego kawiarniach klienci cenią sobie kanapkę z serem niż dobrze przyrządzone espresso, a bariści nie potrafią zaparzyć dobrej kawy. Wtedy Howard Schultz wraca do gry jako nowy-stary dyrektor generalny Starbucksa. Wraca mając tylko jedno w głowie: znów przywrócić chwałę i zyski Starbucksowi.

Patrząc na konkretne działania Howarda uczymy się od niego jak odnaleźć się w sytuacjach kryzysowych.
Mnie nauczyła ta książka kilku rzeczy:

Jakąkolwiek pracę bym wykonywał, zawsze podchodzić do niej z pasją, jak do czegoś, co może mnie rozwinąć i co może zmienić świat. Kto by pomyślał, że zwykłe ziarna kawy połączone z pasją i kreatywnością Schultza zmienią świat i patrzenie na niego?

W sytuacjach trudnych zawsze otoczyć się ludźmi mądrzejszymi od siebie. Niby prosta sprawa, ale trzeba do tego pokory. Żeby uświadomić sobie, że nie jest się alfą i omegą, a inni są bardziej doświadczeni.

Cokolwiek w życiu robisz, nie powinny się liczyć przede wszystkim pieniądze, ale chęć zmiany świata i wiara w to, co się robi. Niby slogan, ale jednak pozytywne myślenie i wiara w zmianę świata powoduje, że marzenia stają się rzeczywistością.

Dobre traktowanie pracownika to podstawa. Schultz porzucił nawet nazewnictwo "(współ)pracownik" na rzecz partner.

Wszystko, co w życiu robisz, może obrać dwa kierunki: albo będzie to kolejny sukces, albo okaże się totalną klapą. W przypadku tego drugiego nie można się załamywać, wszak nie ma gotowych rozwiązań na lepsze życie. Człowiek uczy się na swoich błędach.

Nie wolno bać się nowości w życiu. Howard potrafił zamknąć 7100 kawiarni Starbucks na kilka godzin tylko po to, by nauczyć baristów parzyć dobre espresso. Gdyby ludzkość bała się nowości, dalej byśmy siedzieli na drzewach...

Czytając tego typu książki (tzn. wydawane przez rekinów biznesu, ludzi sukcesu, miliarderów) jedno mnie zastanawia: na pewne rzeczy można sobie pozwolić mając pieniądze. Jednak z drugiej strony od razu pojawia się myśl, że przecież Schultz, Jobs, Gates zaczynali od zera. A więc każdy tak naprawdę ma równe szanse.

Książka Schultza mnie porwała, dodała skrzydeł i pozwoliła uwierzyć, że nawet nudna, błaha i nikomu niepotrzebna praca może być przyczyną zmiany świata na lepsze. Towarzyszymy Schultzowi i Starbucksowi w jego drodze z kryzysowego dołka aż do stabilności i wzrostu... Warto uczyć się do najlepszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.