wtorek, 5 marca 2013

Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera - Waszkinela.


Tytuł: Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera - Waszkinela.

Autor: Dariusz Rosiak

Liczba stron: 208

Wydawnictwo: Czarne




Do 23 lutego 1978 roku był Romualdem Waszkinelem. Księdzem katolickim, filozofem, wykładowcą akademickim, synem Emilii i Piotra. Tego dnia, podczas kolacji, dowiedział się o swoich żydowskich rodzicach. Jego świat wywrócił się do góry nogami. 

35 lat wcześniej, podczas II wojny światowej, jego rodzona żydowska matka Batia oddała go polskiej kobiecie. Dla niego był to jedyny ratunek. Gdyby nie to, podzieliłby los żydowskich dzieci (opisane losy wywołują we mnie dreszcze i przerażenie). Wychowany przez polskich rodziców aż do pamiętnej kolacji żył w przekonaniu, że wszystko jest w porządku (choć pewne sygnały budziły jego niepokój).

Od pamiętnego lutowego wieczoru stara się uporządkować siebie jako Żyda i księdza katolickiego jednocześnie, jako Polaka i Żyda. I właśnie o godzeniu tych dwóch światów jest ta książka. Poznajemy dorosłego mężczyznę, który tak naprawdę wiedząc kim jest musi uporać się chyba z największym i najtrudniejszym zadaniem swojego życia - pogodzeniu dwóch różnych i z pozoru niemożliwych do pogodzenia światów. Szuka. Swojego. Szuka swoich korzeni. Swoich biologicznych rodziców. Swojego prawdziwego nazwiska. Swojej żydowskiej rodziny. Swojej tożsamości. Dowiaduje się kim byli i jak nazywali się jego rodzice biologiczni. Urzędowo zmienia nazwisko, dodaje żydowskie nazwisko i imię ojca. Od tej pory jest Romualdem Jakubem Wekslerem - Waszkinelem. Znajduje swoją żyjącą żydowską rodzinę. Powoli odnajduje siebie. Wyjeżdża do Izraela. I byłoby wszystko dobrze gdyby nie jeden fakt - jest katolickim księdzem. A to powoduje ogromne problemy w Izraelu. Nikt będąc katolickim księdzem nie może zostać jednocześnie obywatelem Izraela. Wystarczy jedna decyzja, zostawienie sutanny na boku, porzucenie kapłaństwa i świat Izraela stoi przed nim otworem. Byłby to dla niego koniec problemów z pracą, mieszkaniem, utrzymaniem i pobytem w Izraelu. Wybiera jednak inaczej - stoi pośrodku, próbując połączyć siebie w całość. Zostaje wierny temu, co przyrzekał Bogu, jednocześnie próbując odnaleźć siebie w swoim judaizmie. 

Książka opowiada, przy okazji, losy innych dzieci Holokaustu. Także tych, którzy mieli szczęście przeżyć gehennę wojny. Dobrze, że autor Dariusz Rosiak - którego do tej pory znałem jedynie z radiowej Trójki, wspomina losy innych Żydów. Niektórzy z nich zostają włączeni w życie Romualda Jakuba Wekslera - Waszkinela. Pomagają mu odnaleźć siebie. Nie chciałbym być na jego miejscu. W sytuacji kiedy Żydzi go odrzucają, ale Polacy też nie przytulają. Zostaje sam niezrozumiały. Wścieka się kiedy Żydzi nazywają go "rozdartym". Sam woli określenie "polepiony". Pozostaje w dwóch światach, ale niestety żaden nie jest dla niego do końca dostępny i zrozumiały. Według mnie, po 23 lutym 1978 roku, nie był już do końca ani Polakiem ani Żydem.

Dobrze, że Dariusz Rosiak nie zrobił z Romualda Jakuba Wekslera - Waszkinela bohatera. Pozostawił go człowiekiem z cholernie trudnym charakterem, problemami, niechęcią otoczenia. Denerwuje mnie fakt, że widzi wszędzie swoich wrogów, nazywając ich antysemitami. Nietrudno skojarzyć to z faktem, że niektórzy wszędzie widzą Żydów kierujących światem. Nie mnie to oceniać. Trudno jednak, po przeczytaniu tej książki, nie odnieść wrażenia, że problemy z otoczeniem księdza Romualda mają źródło w jego charakterze niż pochodzeniu. 

Ta książka to chyba początek mojej "przyjaźni" z księdzem Romualdem. Od tej pory spróbuję śledzić jego losy, jego życie i patrzeć jak sobie radzi. Sam się przekonać czy bardziej jest "rozdarty" czy bardziej "polepiony". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.