Tytuł: Proces EICHMANNA
Autor: Deborah Lipstadt
Stron: 256
Wydawnictwo: Wielka Litera
Obersturmabannführer
SS Adolf Eichmann. Jeden z tych ludzi,
którzy zbudowali najbardziej okrutny system w historii XX wieku – nazizm. Jeden
z tych, którzy są odpowiedzialni za sprawę ostatecznej eksterminacji, w ramach
której śmierć poniosło ponad sześć milionów istnień ludzkich. Wreszcie, jeden z
tych, którym udało się zbiec po II wojnie światowej i wieść spokojne życie w
Ameryce Południowej. Aż do 11 maja 1960 roku, kiedy to zostaje schwytany przez
izraelski Mossad. Wtedy zaczyna się historia opisana w książce Deborah
Lipstadt, amerykańskiej historyk żydowskiego pochodzenia specjalizującej się w
tematyce Holocaustu. Uprowadzony przez Mossad 54letni Eichmann zostaje
przemycony do Izraela, gdzie władze izraelskie przygotowują proces, w którym
oskarżają go o to, że przyczynił się do śmierci ponad sześciu milionów ludzi.
Od
początku nie obyło się bez kontrowersji. Czy Izrael miał prawo naruszyć
suwerenność Argentyny uprowadzając Eichmanna? Czy powstałe w 1948 roku Państwo
Izrael ma prawo sądzić kogoś za przestępstwa z lat 1939-45? Jeśli tak, to kto
powinien go sądzić, kto oskarżać, a kto bronić? Autorka stara się
przedstawić przebieg niełatwego procesu, w którym oskarża się jednego człowieka
o wyglądzie raczej nieprzypominającym okrutnego i sadystycznego żołnierza
niemieckiego o coś, co przerasta ludzie możliwości zrozumienia – o śmierć
sześciu milionów ludzi. Dowiadujemy się jak 33-letni Niemiec stał się jednym z
czołowych koordynatorów Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej. Deborah
Lipstadt podejmuje też inną ciekawą kwestię: dlaczego ilościowo mający przewagę
Żydzi nie starali się odeprzeć siłowo wroga? W przesłuchaniach świadków
oskarżenia przerażające jest to, że Eichmann żałował tak naprawdę tylko jednego:
tego, że nie udało mu się zabić więcej Żydów. Podobnie jak czyta się
przesłuchania oskarżonych podczas procesu w Norymberdze, tak i w przypadku
Eichmanna, tłumaczenia i próby odparcia wydają się być kuriozalne. Tłumaczenia
typu „wykonywałem jedynie rozkazy, byłem tylko małym elementem w całej
machinie, decyzje nie należały do mnie” nie można inaczej określić. Książka
pokazuje perfidię tego człowieka, który do końca nie znalazł w sobie krzty
poczucia winy.
Lipstadt
opisując proces Eichmanna nie robi tego w sposób martyrologiczny. Do procesu
podchodzi bardzo obiektywnie nie bojąc się podejmować tematów niewygodnych
(choćby sprawa człowieka, który oskarżał Eichmanna i jego sposobu podejścia do
procesu udowodnienia winy oskarżonego). Nie przedstawia tego procesu
jednostronnie w biało-czarnych barwach, ale opisując to wydarzenia widzi
jeszcze szarość.
Jest to
przede wszystkim książka o tym jak czas nie zmienia człowieka. Człowiek ten,
pomimo lat i faktów z którymi trudno dyskutować, nie potrafi przyznać się do błędów
przeszłości. Doskonała pozycja, dla tych, którzy chcą dowiedzieć się czegoś
więcej o historii najnowszej, metodach eksterminacji i o tym co działo się z
niektórymi nazistami, którym udało się zbiec po II wojnie światowej z
Niemczech. Jak dla mnie, ta książka jest o sprawiedliwości, która prędzej czy
później, dopada człowieka, niezależnie od tego, na której części kuli ziemskiej
się przed nią ukrywa.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Wielka Litera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.