środa, 30 lipca 2014

Kobieca twarz wojny



Blisko 70 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego Anna Herbich dociera do jedenastu uczestniczek tamtego wydarzenia. W ich opowieściach pokazuje, że wojna ma także kobiecą twarz. 


Wojna wydaje się być czasem tylko i wyłącznie dla mężczyzn. A przecież wojna dotyka wszystkich: od rosłych mężczyzn, po bojaźliwe kobiety i niewinne dzieci. Wojna zmienia wszystko, przerywa to, co do tej pory było ważne w życiu człowieka – ich marzenia, plany i normalne funkcjonowanie. W nowej rzeczywistości człowiek próbuje odnaleźć siebie samego i swoje miejsce. Pewnie mężczyznom podczas wojny jest łatwiej – łatwiej odnaleźć się im w ferworze walki, typowo męskim zajęciu. A kobieta? Anna Herbich pokazuje w swojej książce życie kobiet podczas Powstania Warszawskiego. Ich życie zmieniło się 1 września 1939 roku wraz z wybuchem Drugiej Wojny Światowej. Kiedy w sierpniu 1944 roku rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, przez kolejne 63 dni jego trwania pół miliona warszawskich kobiet drżało o życie: swoje i swoich najbliższych. Drżały, ale nie poddały się. Ich mobilizacja, gotowość do poświęcenia własnego życia, walka z okupantem, jest to teraz powód do podziwu. 


Niezwykłe kobiety i ich (nie)zwykłe historie. W chwili wybuchu wojny i powstania miały po kilkanaście lat. Swoje życie i plany. Wybrały służbę. Ojczyźnie i drugiemu człowiekowi. Gotowe na poświęcenie własnego życia. Robiły to, co uważały za słuszne. Z narażeniem własnego życia. Czytając te historie, stajemy z ich bohaterkami i przeżywamy z nimi ich historie. Z Haliną i urodzonym w dniu wybuchu Powstania synkiem Józiem ukrywamy się po ciemnych i cuchnących stęchlizną i szczurami warszawskich piwnicach, martwiąc się o pokarm dla maluszka. Z inną Haliną, sanitariuszką, dwukrotnie ratujemy niejakiego Rajmunda Kaczyńskiego, który kilka lat później zostanie ojcem Lecha i Jarosława. Anna polską hrabianką oprowadza nas po wilanowskim pałacu, w którym mieszka i opowiada o zjazdach polskiej elity i swojej niezwykłej prośbie do prezydenta Mościckiego. W ciemnym strychu z Janiną ukrywam małego żydowskiego chłopca, z którym po wojnie trudno nam się rozstać, bo przecież stał się nam jak brat. 

  
Fascynujące, ale zarazem smutne jest to, że autorka tej książki zdążyła dotrzeć do bohaterek tamtych czasów. Nie oszukujmy się, ale to trochę jak walka z czasem. Z czasem, który niestety wygrywa, a uczestników Powstania ubywa. Dobrze, że zdążyła i pokazała nam te niezwykłe historie. Niezwykłe dla nas, ludzi, którzy z perspektywy 70 lat inaczej oceniają to, co się stało i co zrobili tamci ludzie. Nam teraz kojarzy się to bardziej z grą komputerową lub filmem. Dla nich jednak to było życie i twardy wybór, przed którym stanęli: odnaleźć się w okrutnej i nieludzkiej rzeczywistości wojny. Oni to przeżyli. Obyśmy my nie musieli przeżywać tego, czego oni. Bo sam nie wiem, jakbym się zachował, mając do wyboru takie wybory jak one…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.