Blisko 70 lat po wybuchu
Powstania Warszawskiego Anna Herbich dociera do jedenastu uczestniczek tamtego
wydarzenia. W ich opowieściach pokazuje, że wojna ma także kobiecą twarz.
Wojna wydaje się być czasem tylko
i wyłącznie dla mężczyzn. A przecież wojna dotyka wszystkich: od rosłych
mężczyzn, po bojaźliwe kobiety i niewinne dzieci. Wojna zmienia wszystko,
przerywa to, co do tej pory było ważne w życiu człowieka – ich marzenia, plany
i normalne funkcjonowanie. W nowej rzeczywistości człowiek próbuje odnaleźć
siebie samego i swoje miejsce. Pewnie mężczyznom podczas wojny jest łatwiej –
łatwiej odnaleźć się im w ferworze walki, typowo męskim zajęciu. A kobieta?
Anna Herbich pokazuje w swojej książce życie kobiet podczas Powstania
Warszawskiego. Ich życie zmieniło się 1 września 1939 roku wraz z wybuchem
Drugiej Wojny Światowej. Kiedy w sierpniu 1944 roku rozpoczęło się Powstanie
Warszawskie, przez kolejne 63 dni jego trwania pół miliona warszawskich kobiet drżało
o życie: swoje i swoich najbliższych. Drżały, ale nie poddały się. Ich
mobilizacja, gotowość do poświęcenia własnego życia, walka z okupantem, jest to
teraz powód do podziwu.
Niezwykłe kobiety i ich
(nie)zwykłe historie. W chwili wybuchu wojny i powstania miały po kilkanaście
lat. Swoje życie i plany. Wybrały służbę. Ojczyźnie i drugiemu człowiekowi.
Gotowe na poświęcenie własnego życia. Robiły to, co uważały za słuszne. Z
narażeniem własnego życia. Czytając te historie, stajemy z ich bohaterkami i przeżywamy
z nimi ich historie. Z Haliną i urodzonym w dniu wybuchu Powstania synkiem
Józiem ukrywamy się po ciemnych i cuchnących stęchlizną i szczurami
warszawskich piwnicach, martwiąc się o pokarm dla maluszka. Z inną Haliną, sanitariuszką,
dwukrotnie ratujemy niejakiego Rajmunda Kaczyńskiego, który kilka lat później
zostanie ojcem Lecha i Jarosława. Anna polską hrabianką oprowadza nas po
wilanowskim pałacu, w którym mieszka i opowiada o zjazdach polskiej elity i
swojej niezwykłej prośbie do prezydenta Mościckiego. W ciemnym strychu z Janiną
ukrywam małego żydowskiego chłopca, z którym po wojnie trudno nam się rozstać,
bo przecież stał się nam jak brat.
Fascynujące, ale zarazem smutne
jest to, że autorka tej książki zdążyła dotrzeć do bohaterek tamtych czasów. Nie
oszukujmy się, ale to trochę jak walka z czasem. Z czasem, który niestety
wygrywa, a uczestników Powstania ubywa. Dobrze, że zdążyła i pokazała nam te
niezwykłe historie. Niezwykłe dla nas, ludzi, którzy z perspektywy 70 lat
inaczej oceniają to, co się stało i co zrobili tamci ludzie. Nam teraz kojarzy
się to bardziej z grą komputerową lub filmem. Dla nich jednak to było życie i
twardy wybór, przed którym stanęli: odnaleźć się w okrutnej i nieludzkiej
rzeczywistości wojny. Oni to przeżyli. Obyśmy my nie musieli przeżywać tego,
czego oni. Bo sam nie wiem, jakbym się zachował, mając do wyboru takie wybory
jak one…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.